Wszystko, czego chcesz, jest po drugiej stronie strachu.
Pełnia ale nie taka jaką mamy teraz, fazy księżycia ale pełnia życia, w jakiej minęły ostatnie miesiące.
Pół roku mojej nieobecności tutaj. W miedzyczasie odbył się rezonans, który uwidocznił kolejne ognisko wzmocnienia, przy stabillnym obrazie zmiany poprzedniej. Ta rzeczywistość docierała do mnie w kawałkach, osaczona sytuacją powrotu do leczenia. Ale wiosną wydarzyło się coś niespodziewanego. Przestałam chodzić. Nie było urazu nogi. W ciagu kilku godzin znalazłam się na wózku w szpitalu wyjąc z bólu. Najgorsze myśli, rak kości. Ból wewnąrz uda nie reagujacy na leki przeciwbólowe. Po badaniach z diagnozą zapalenie kaletki krętarza większego, antybiotykiem, sterydami i opioidem, dochodziłam do siebie przez 3 tygodnie. Doświadczyłam przed diagnozą przeróżnych myśli. Jak pomóc Adasiowi, gdy sama sobie już pomóc nie mogę. Jakie mam jeszcze marzenia..czy mogę pomyśleć o sobie. Nie jesteśmy niezniszczalni i w walce o dziecko zapominamy, że czas nie jest pewny dla nikogo. Poznałam w bólu perespektywę..życia bez strachu, gdy nie czeka mnie reszta życia.. Wcale nie oznacza to braku strachu ale świadomość zmienności życia i kim jestem, stałam się dzięki doświadczeniom. Wiedzieć, gdzie leży moje Nie a gdzie leży TAK. Odpuszczania, tego, co mi nie służy. Dawania siebie w 100%, gdy chcę. Sięgania po coś, gdy jestem pewna. Jak mówił Coelho "Tylko jedna rzecz sprawia, że spełnienie marzeń staje się niemożliwe: strach przed upadkiem".
W ryzyku pepełnienia błędu, znalezienia się w gorszej sytuacji dokonując jakiegoś wyboru, nie słuchamy głosu serca i odkładamy wiele rzeczy na póżniej. Nie podejmujemy ryzyka, myląc sukces ze szczęściem. Ten głos nas nie chroni. Im więcej zgromadziliśmy, tym więcej mamy do stracenia, ale co z nami samymi. Potrafimy przyzwyczajać się do wszystkiego. Boimy się rozczarowań i nie...próbujemy.
Nie tracimy nic...a może właśnie tracimy wszystko..
Strach jest nam potrzebny, potrafi utrzymać człowieka w ryzach, żeby zwyczajnie nie narażał się na rzeczy, które mogą kosztować nas bardzo wiele. Dzięki niemu potrafimy rozróżnić niebezpieczeństwo, kiedy jest to niepotrzebne, ale możemy również nie wykonać kroku do przodu, sięgać po coś, o czym marzymy, czego pragniemy..
Czy istnieją ludzie nie mający strachu ? Tak...socjopaci i psychopaci, nie mający poczucia winy i trudnej do określenia granicy dobra i zła. Egoiści, pędzący przez życie bez empatii, czujący niepokój tylko wtedy, gdy nie mogą osiągnąć tego, co chcą. Nie jesteśmy ważniejsi od innych. Jesteśmy tak samo ważni. Kiedy nasze egocentryczne „ja” odpuszcza, możemy bardziej zaangażować się w życie. Przyjąć świat w całości z jego wspaniałością i nędzą. A dlaczego nie żyć pięknie, otworzyć się na niestałą i dynamiczną naturę naszego położenia. Nie ma ucieczki od życia, zmiany i ...smierci. Nasze ścieżki bywają wyboiste i zamiast je na siłę wyrównywać, cieszmy się przejażdzką.
Liwia i Wojciech, nasi przyjaciele, o wielkich sercach, Dziękujemy za wszystkie wpłaty na konto Adasia 💓
Za miesiąc rezonans.
Za 7 dni 30 września...7 rok, gdy guz dał znać o sobie.
"w gamie barw i zapachów początku jesieni, przed zimnymi porankami, na osłodę złocone ostatnie chwile lata...
Wrzesień miesiącem zwalniającej natury z kubkiem herbaty w dłoniach. W ramionach ciepłego swetra, ulubionych książek. Był...bo 30 września wkroczył w nasze życie wróg. Nie miał ciepłych skarpet, bez szacunku, wulgarnie, depcząc wartości i radość. Dał bolesne dzieciństwo i głębokie blizny....
Nie możemy dzisiaj zwolnić. Nowotwor nie jest tylko dla wybranych"
Nie zwalniamy!
Magicznej jesieni :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz