niedziela, 24 marca 2019

Szacunek nalezny cierpieniu

Wstęp do książki "Nic mi nie jest po prostu miałem raka"Erma Bombeck

Szacunek należny cierpieniu. Jak go rozpoznać, gdy chorych wokół pełno. Kto cierpi, kto manipuluje informacjami, sytuacjami... 
Podzielę się z Wami pewna refleksją, jaka pojawiła się wraz z apelami o 1%, "reklamami" zachęcającymi do wpłat..
Kto rozpozna, gdy wszystko się zgadza... Jest choroba, leczenie, szpital- odhaczamy, co widoczne. Może nie mam prawa tego pisać, dzieląc dzieci na mniej czy bardziej chore, ale są dzieci chore, ciężko chore i chore śmiertelnie. Nie dzieci tu winią a rodzice, przewracając wystarczająco przewróconą normalność dziecka chorego, w traumę spełniania wizji rodzica w wirtualnym świecie, by zapewnić środki utrzymania. 
Rodzice, którzy czynią z chorych dzieci bardziej chore, poza normalnością, na którą zasługują. Rodzice, którzy stają się smutną twarzą wokół dziecka.

Trudno w gąszczu słów "sztuczek" i obrazów, typu rurka w nosie dziecka do odżywiania, choć wspaniale je i pije, czy pisać o progresji, gdy jest stabilizacja...zauważyć osoby, które nie raczą nas cierpieniem "chwytem" na wspomagaczy. Pomóc chorym, bez czytania maskarady z budowaniem napięcia, na jaką pozwalają niektórzy rodzice jest trudne... Kto zagłębi się w detale chorych wyobrażeń rodzica i celu takiego postępowania ?
Problemy rujnują codzienność i nadzieję, ale to my rodzice piszemy scenariusze codzienności jaką mają nasze dzieci. 
Tęcza czy wieczny deszcz.
Myślałam, że jako weterana na onko, nic mnie już nie zdziwi. Mam ochotę wstrząsnąć tymi rodzicami :( 
Nie stać nas na marnotrawienie czasu, problemy i tak przyjdą. Może stałam się bardziej surowa dla samej siebie i wymagam od siebie więcej niż kiedykolwiek, stąd razi postępowanie, które szkodzi w budowaniu normalności po leczeniu i świata, w którym chore dziecko ma być silne. A silne być musi, by przetrwać i nie potknąć się w życiu o traumę większą, niż sama choroba nowotworowa.


Był czas, gdy uważałam, że uśmiech, może być lekceważeniem. Nie można bólu ubrać w piękne słowa, ale życiowe wstrząsy skuteczne zmieniły spojrzenie. Co potrzebuje nasze dziecko, gdy ma w prezencie od losu "coś", w czym my sami dorośli, nie chcielibyśmy spędzić dłużej niż chwilę. 
Uśmiechu, życzliwości pogodnej twarzy przy sobie, która daje moc. 




Wracam do rzeczywistości.

18 marca spotkaliśmy się z naszym endokrynologiem. 
Z najlepszych wieści, przez pół roku Adaś urósł o 2 cm i przytył ponad 3 kg. 
Z niepokojących...pomimo prawidłowego profilu wątrobowego, ma hiperbilirubinemię. W prostych słowach niezaraźliwa żółtaczka. W szczególe- nieskoniugowana bilirubina nie jest wystarczająco szybko glukuronidowana i gromadzi się w organizmie, powodując hiperbilirubinemię. Gdy guz śpi, nie jest to problemem, z którym sobie nie poradzimy. Problem leży wyżej, gdyż hiperbilirubinemia, dyskwalifikuje do pewnych cytostatyków. Między innymi irinotecan, który wraz z avastinem znajduje się w protokole dla wznowy. Obok diety, której już chyba bardziej od tej, która ma, zmienić nie mogę, ale musimy ograniczyć produkty zawierające kwas foliowy. Obok niuansów jak w diecie wątrobowej, hiperbilirubinemia, może być przyczyną większej toksyczności przyjmowanych leków, stad inna reakcja na leki znieczulające, lub paracetamol. Problemy tarczycy zeszły na bok. Wchodzimy również w terapię melatoniną. Odbierzemy z GOSH hormon w syropie za 2 tygodnie. Może uspokoją się Adasia problemy ze snem.
Skończyliśmy 2 dni temu antybiotyk. Na szczęście bóle głowy nie powtórzyły się. Mdłości zrzucam na bilirubinę. 
Pierwszy rezonans, po półrocznej przerwie, jest dla nas ogromnym stresem. Nie dajemy jednak po sobie poznać, przecież musi być wszystko dobrze. 

Zbyt wiele marzeń do spełnienia jeszcze na nas czeka... 




















niedziela, 17 marca 2019

Red Nose Day

15.03

"Mamo boli mnie głowa" -na dźwięk tych słów zastygam a kiedy z bólem głowy się budzi, w mojej głowie rozbrzmiewa alarm. Była gorączka, wymioty, od wczoraj Adaś na antybiotyku i czuje się lepiej ✊
My mamy Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, a Brytyjczycy Dzień Czerwonego Nosa, który odbywa się co dwa lata i jest dniem zbiórek pieniędzy na cele charytatywne#RedNoseDay,

Spraw aby Twój uśmiech miał znaczenie 💪




W poniedziałek wizyta w GOSH, dostaliśmy również list na MRI ✊✊4 kwietnia...

 



😊

czwartek, 7 marca 2019

World Book Day

Dzisiaj Światowy Dzień Książki #WorldBookDay a my kochamy książki!
Tego dnia dzieci w UK przebierają się za bohaterów książek i filmów. Dlaczego Piotruś Pan ? Kiedy jesteś chory, kiedy coś Cię boli, kiedy płaczesz, tęsknisz, czy nie masz wyjścia... "musisz pomyśleć o czymś cudownym. A takie myśli uniosą Cię same w powietrzu".

Tyle razy powtarzaliśmy to w czasie leczenia. Piotruś Pan towarzyszy dzieciom w trudnych chwilach. Odprowadza je, gdy odchodzą. Nibylandia, to wyobrażenie nieba.


W Great Ormond Street Hospital Piotruś Pan jest wszędzie. Pacjenci GOSH stali się inspiracją dla Jamesa Matthew Barriego do napisania książki a potem do przekazania praw autorskich na rzecz Great Ormond Street Hospital. Jest więc w naszym szpitalu wiele miejsc pamięci Piotrusia Pana. Tablica, galerie, oddział Piotrusia Pana, a sam Piotruś Pan, który wita wchodzących do Great Ormond mówi "nawet, gdy jest bardzo źle, jest szansa i nadzieja by to zmienić..." Zdj Adasia nr 2, zrobione w jednym z cięższych dni jakie mieliśmy. Nasze nadzieje spełniły się, tego życzymy wszystkim pacjentom..💪
https://www.gosh.org/about-us/peter-pan 
https://shop.gosh.org/catalogue/peter-pan









piątek, 1 marca 2019

Szczęście na "pół"

Ledwo wybił 2019 a do wiosny pozostało już tylko 21 dni.
Gdybyśmy nie weszli w rezonanse co pół roku, bylibyśmy już po rezonansie.
Niewiadoma jest ciężarem i chociaż nie wysypiam się przy chorobie Adasia od lat, myśl gnębi i szczęśliwe chwile oglądam z ostrożnością z każdej strony. Nie czuję już lęków tak przeraźliwie jak kończąc leczenie. Nie żebym czuła tą sytuację też jakoś mocno dotkliwie, żyjemy prawie normalnie...Mamy inne wyjście ?
Czy tak właśnie czują inne rodziny wchodząc w 5 rok choroby...

Nie ubyło nam problemów, ale nie przybyło nowych.
Wszystko jest już oczywiste, zaakceptowane, problemy neurologiczne zdefiniowane a pokłady energii idą w plany, jakie snujemy o letnim czasie.
Od września Adaś powinien zacząć nową przygodę ze szkołą. 2 razy w tygodniu flexitime, czas w szkole połączony z nauczaniem domowym . Wszystko układa się tak jak trzeba, dlatego jestem podejrzliwa.
Czy ten dobry czas jaki mamy jest już "tłustym", czy samo życie z chorobą czyni go zawsze "chudym"..


Sytuacja na placu zabaw w niedzielę.  Pewien chłopiec wspinał się na pajęczą sieć aż po szczyt. Adaś wisiał na pierwszej lince nie idąc dalej, patrzył na inne dzieci. Tata chłopca zapytał :
"Czy Adasiowi nie jest przykro ?"
Oczywiście, czy przykro z tego powodu, że każde dziecko z odwagą wchodziło wysoko, dzieci są bardzo sprawne.
"Nie, absolutnie nie jest mu przykro. Adaś zna swoje ograniczenia. Za chwile będzie Waszemu synowi układał plan, jak ma zejść z sieci :)"
I tak się stało.



Nie zawsze tak było. Chęć bycia jak inne dzieci, kopiowanie w sprawności innych, kończyło się brutalnie...
Brak pamięci tego, co się wydarzyło przed chwilą. Mówienie do siebie a gaduła z niego niesamowity, ekspert w wielu dziedzinach :) Przywiązanie do rzeczy, do dziurawej ze starości skarpetki i żołnierzyka ze złamaną bronią. Radości w stereotypowym dla dzieci z autyzmem machaniem rączkami i "wyłączaniem się" w czasie tylko dla niego wiadomym, stawiało go w świetle ułomności, których nie można przypisać żadnemu ze zdefiniowanych zaburzeń. Czyniły z niego dziwaka o twarzy zdrowego chłopca. Nawet gdyby chciał odciąć się od choroby, wyglądając jak zdrowe dziecko...neurologiczne przeszkody nie pozwalają.
Słabości zapisane w uszkodzonej tkance.
Miniony rok zakończyliśmy poprawą pamięci i lepszą sprawnością.

 Co działo się od  stycznia ?

2 stycznia  wizyta w ośrodku rozwoju dziecka i omówienie raportu neuropsychologów. Kolejna wizyta w lipcu, by ocenić osiągnięcia Adasia w założeniach programu edukacyjnego, jaki narzuciliśmy w pracy z nim.





Wizyta z endokrynologiem, przełożona z 21 stycznia na 18 marca. 


28 stycznia, kontrolna wizyta u okulisty. Przepisane wsparcie przy pękających naczynkach w oku. 

  



30 stycznia wizyta z naszą fizjoterapeutka. Poprawił się balans, potrzebne kolejne buty ortopedyczne na wiosnę :) 








Edukacja, wycieczki, zabawa :) 





























 










Zakwitł nam trawiastogłowy :)



😃

4 lutego Światowy Dzień Walki z rakiem. World Cancer Day
Z tej okazji edytowałam post na blogu, będący sumą naszych 4 lat na onkologii..


Otrzymaliśmy już datę spotkania z onkologiem-15 kwietnia. Rezonans odbywa się zazwyczaj tydzień przed tą datą...


✊✊✊


Dziękujemy mocno za prezenty, jakie przyszły do Adasia po świętach, Madzi i Piotrowi :)




Dziękujemy najmocniej za wpłaty na Adasiowe konto, Mateuszowi, panu Jerzemu, Paulinie i pani Kasi 💗

Dziękujemy Reni  https://www.facebook.com/reniawalczyzrakiem/?ref=br_rs za piękny rysunek ✋💓

Jestem wdzięczna za luty. Pełen był wzruszających sytuacji, niespodzianek i życzliwych osób. Pełen był uczuć, które przez lata choroby Adasia, obawiałam się wyrażać. Mówiły o normalnym życiu, ale zmiany jakie wniosła choroba, ciężar o którym pisałam w pierwszych słowach tego postu...daje szczęście na pół. Czyli nawet jeśli czujesz szczęście, przyklejone ono będzie do blizny po chorobie.






Cieszę się tym spokojem, jakbym wygrała na loterii
Proszę życie ...
nie dokładaj...



"Wciąż pod wiatr, choć małe skrzydła
To serce woła tylko tam
Dalej! Dalej! W dal.."
(Joanna Klepko)




Nie zapomnijcie o Adaśku...