czwartek, 6 sierpnia 2015

Przed tortem...


4 lata...za 4 dni...

Odśpiewane wiele razy 100 lat w zeszłym roku. Nie takiego czasu życzyłam Ci synku.



Wiele osób mówi o ważnej roli pozytywnego myślenia, o rzeczywistości wokół, która jest odbiciem nas w środku. Żaden rodzic nie wizualizuje raka u swojego dziecka. Nie ściąga lęków, nie widzi go...walczącego. Tak ciężko, długo, boleśnie i niesprawiedliwie. Jesteś chory? Minie za jakąś chwilę i idziesz dalej, bez balastu diagnozy, prognoz i statystyk. 27 lipca, usłyszeliśmy słowa " mało prawdopodobne, by kiedykolwiek było czysto". Słowa, przez które wiele godzin przebijałam się wiarą, przy Adasiu, który za chwilę miał mieć podaną chemię. Chcieć krzyczeć i nie móc. Kto nam zwizualizował ten czas?

Kolejne dziecko wczoraj odeszło. Pomimo modlitw, kochających rodziców, wiary, po prostu odeszło. Nie patrząc na tych, co zostają, na miesiące walki i przebijania sie przez niejeden mur. Mówią...zaakceptuj, poczujesz spokój, albo nie martw się, twoja wiara go wyleczy. Czyli niepotrzebne ręce neurochirurga, niepotrzebne antybiotyki, chemia...optymiści przecież żyją dłużej. Wszystko potrzebne. Uderzamy z każdej strony w raka. Bo może któraś strona powie...ok, wygraliście. Lecz komu to i na co...małe, blade ciałko, śmiejące się pomimo wszystko.

Jeszcze pokażemy, co znaczy mało prawdopodobne!!!

Pięknego dnia Urodzin Synku, każdych następnych w zdrowiu, w zdrowiu, w zdrowiu...























1 komentarz: