Adaś zamyślony bardziej niż zwykle...
-Mamuś po co jedziemy, przecież jestem zdrowy ?
Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy mówi dalej.
-Nareszcie się wyśpię !:)
Adaś lubi rezonanse. Nie boi się procedury, zna ją tak szczegółowo, że żartuje, uśmiecha się do wszystkich, opowiada coś pod nosem.
Za każdym razem tłumaczę anestezjologowi, że nie musi być mocno trzymany, odwracać głowę.
Nie będzie się szarpać.
Jest szczęśliwy. Nie ma nic nowego, czego by nie znał. Czego musiałby się bać.
Pielęgniarki wybierały żyły, która wygląda piękniej na wkłucie wenflonu.
Adaś patrzy, nie wydaje żadnego głosu, czeka aż " biały płyn" zacznie płynąć i uśnie wtulony we mnie.Poleciało natrium chloratum, lecz zanim podłączono usypiający propofol, pierwszy raz podano Adasiowi lignocaine hydrochloride. Nie minęło 30 sekund, gdy Adaś zaczął drgać. Rzucać nogami, wyrwał strzykawkę z profanolem. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, nigdy tak nie reagował. Znamy to rzucanie nóg. Było za każdym razem, gdy reakcja na lek była nieprawidłowa.
W czasie chemioterapii, okazało się na ile leków jest uczulony. Na antybiotyki aminoglikozydowe, czyli wszystko, co zawierałoby choćby odrobinę gentamycyny, neomycyny i streptomycyny. Układ nerwowy zareagował. Dożylna cyklizyna spowodowała atak padaczki, karboplatyna skonczyła się wstrząsem anafilaktycznym i podaniem adrenaliny z hydrocortisonem, gdy pojawił się obrzek krtani.
Musieliśmy opuścić sale, zostawiłam go jeszcze drgającego na stole.
Czekaliśmy pod salą 40 min na wyjaśnienia, dlaczego zdecydowano o podaniu "czegoś" co nie pojawiło się przy żadną narkozą wcześniej. Coś co skomplikowało tak znaną nam procedurę.
Gdy otrzymaliśmy zgodę, by wejść do recovery room, poprosiłam o przyjście anestezjologa.
Nie wystarczy mi wyjaśnienie, że znieczulony również przewodowo. Pytam po co ?
I usłyszałam.
Przepraszam. Lekarz przeprosił nas za decyzje, która była niepotrzebna.
Pomimo roztrzęsienia nie mogłam powiedzieć nic więcej. Przeklinałam w myślach, przecież był taki szczęśliwy, czułam się jakbyśmy dostali po twarzy.
Adaś nie będzie pamiętać. Zapisano zdarzenie. Dostaliśmy telefon gdzie mamy dzwonić w ciągu 3 dni, jeśli coś się zacznie dziać.
Wszystko pózniej przebiegło znakomicie, ledwie otworzył oczy, wołał o jedzenie.
Wg procedur- musi zjeść, popić, zrobić siku i przejść się po sali. Zrobiliśmy to w ciągu godziny.
Wracać przez Londyn po godzinie 16 ...skutkowało powrotem na 19 do domu.
20 kwietnia
Już w nocy przyszedł ból polika. Ten sam z jakim walczyliśmy w lutym. Neuralgia.
Krzyk Adasia i płacz, co 2 godziny. Telefon z GOSH jak się czuje po incydencie ale ból nie wydawał się jeszcze tak koszmarny. Mogłam podawać pół dawki morfiny...ale to tylko do 4 h.
Nie działało nic.
Wytrzymaliśmy 3 dni.
23 kwietnia
Podałam kolejny raz morfinę. O 8.45 mieliśmy spotkanie z okulistą w Queen's Hospital w Romfordzie.
Poprosiliśmy o słabszy niż atropina lek blokujący zwieracz zrenicy i podano Adaskowi tropikamid. Badanie wyszło znakomicie.
Zdążyliśmy w czasie działania leku wrócić do domu.... przyszedł ból.
Kolejnego takiego dnia nie zniesiemy.
Jechaliśmy szybko do lekarza- stwierdził zakażenie bakteryjne.
Nie ma gorączki, samopoczucie Adasia, gdy był w przerwie od bólu, było bez zarzutu. Intubacja ? Incydent z drgawkami, może złe wyniki rezonansu :(
Dlaczego nie może być po prostu spokojnie...
Jesteśmy zareferowanii do neurologa od lutego a wizyta z onkologiem za tydzień, musimy spróbować, nie mamy wyjścia.
6 antybiotyk od grudnia.
Zaczęliśmy amoksycyklinę.
O 13 listonosz przyniósł kopertę z płytą rezonansu. Wysłano z GOSH 1 klasą w piątek.
Opisu radiologów jeszcze nie ma w systemie. Obawiam się otwierać płytę w takiej sytuacji.
MRI zrobione na nowym rezonansie z możliwością przesuwania obraz co 1 mm, nie co kilka, jak było możliwie wcześniej. W skali 16 cm nie 12 poprzednio.
Mąż spędził kilka godzin przeglądając 500 obrazów, porównując do rezonansów od początku leczenia. Miejsce po guzie, wygląda podobnie jak strefa obrzęku wokół loży pooperacyjnej.
Czekamy...
24 kwietnia
Po 3 dawce antybiotyku, ból się nie pojawił. Wrócił apetyt :)
D Z I Ę K U J Ę !!!!
Nic się w tej chwili nie liczy. Dalej wygrywamy. Słabsi po leczeniu, mocni w duchu dobrych wyników.
Tylko to nam wystarczy, by czuć zdrowie.