Ten chłopiec mógł żyć. Miał świetne prognozy, 90% szans na wyzdrowienie a stał się kolejną ofiarą "medycyny alternatywnej". Również znam rodzinę dziecka z guzem mózgu, która jezdziła do Piwnicznej na terapię "metaboliczną" i protokoły witaminowe. Zrezygnowali z metod konwencjonalnych. Byliśmy świadkami kilkutygodniowej agonii dziecka na fb.
Powiem słowa niełatwe...komórka nowotworowa jest z natury NIEŚMIERTELNĄ. Tu nie ma litości. Leki mają indukować apoptozę (śmierć komórki), nakłaniać nowotwór do popełnienia samobójstwa.
Wiecie jak to w procesie wygląda ?
Istnieje wiele strategii, w uproszczeniu to kondensacja chromatyny, fragmentacja DNA, a następnie rozpad jądra o genetycznych podstawach nowotworzenia nie wspominając, protoonkogenach i onkoproteinach.
Jakże podobne te słowa do moich sprzed tygodnia, nie da się pokonać nieinwazyjnie to, co inwazyjne. Wspomagacze mają moc ale tylko wtedy, gdy idą w parze z konkretnymi metodami leczenia. Te nie są bezbolesne.
Rak nie jest wdzięcznym przeciwnikiem, który ukłoni się z szacunkiem. Ile razy bombardowana byłam słowami "chemia go zabije", guz jest oporny na chemię, generalizowanie w obiegowych opiniach o wyłącznej szkodzie, bez wzgl na rodzaj nowotworu, nazywanie chemii "domestosem ". Karmienie smacznymi kłamstwami, nielogiczne teorie dla laika, które otwierają drogę żerującym na desperatów w walce o życie.
Profilaktyka i zdrowe odżywianie, aktywny tryb życia jest bezsprzeczne, by dbać o zdrowie. Jest wiele nowotworów, w których ta profilaktyka ma znaczenie. Wiele nowotworów nie leczy się przecież też chemią. Jaką jednak profilaktykę zaproponujemy niemowlętom? Dietę? gdzie mleko matki, jest głównym pożywieniem, detoksykację ? Guzy nie są grzybem, to nie symptom pozytywny zdrowienia organizmu wg totalnej biologii, nie jest tez świadczący o chorobie całego organizmu. Pseudonauka daje tu popis. Gdy guz rośnie, gdy choroba postępuje, medycyna alternatywna jako jedyna terapia, nie wyznacza szans bez opcji konkretnych, jakim jest operacyjność, protokoły chemii, czy radio.
Gdyby jeszcze komuś przyszło na myśl, że przecież są ludzie, którzy opowiadają jak wyleczyli się: wit C, amigdaliną, detoksykacją cieciorką, olejem, czy samymi dobrymi myślami a potem okazuje się, że nie było nawet biopsji, więc skąd pewność, że w ogóle był złośliwy? Historie ubarwiane przez lata, zasłyszane. U innych, że było jednak konwencjonalne (to taki drobny szczegół) przecież to wspomagacz gra główną rolę, albo to, co spotykam najczęściej - brak szczegółów choroby i brak dokumentów medycznych potwierdzających opowieści ktosia.
A dowody ?Są...anegdotyczne, efekt placebo i inne zjawiska nadprzyrodzone. Ciężko polemizować z czyjąś wiara ale słono się płaci...życiem a tu chodzi o dziecko.
Jakże podobne te słowa do moich sprzed tygodnia, nie da się pokonać nieinwazyjnie to, co inwazyjne. Wspomagacze mają moc ale tylko wtedy, gdy idą w parze z konkretnymi metodami leczenia. Te nie są bezbolesne.
Rak nie jest wdzięcznym przeciwnikiem, który ukłoni się z szacunkiem. Ile razy bombardowana byłam słowami "chemia go zabije", guz jest oporny na chemię, generalizowanie w obiegowych opiniach o wyłącznej szkodzie, bez wzgl na rodzaj nowotworu, nazywanie chemii "domestosem ". Karmienie smacznymi kłamstwami, nielogiczne teorie dla laika, które otwierają drogę żerującym na desperatów w walce o życie.
Profilaktyka i zdrowe odżywianie, aktywny tryb życia jest bezsprzeczne, by dbać o zdrowie. Jest wiele nowotworów, w których ta profilaktyka ma znaczenie. Wiele nowotworów nie leczy się przecież też chemią. Jaką jednak profilaktykę zaproponujemy niemowlętom? Dietę? gdzie mleko matki, jest głównym pożywieniem, detoksykację ? Guzy nie są grzybem, to nie symptom pozytywny zdrowienia organizmu wg totalnej biologii, nie jest tez świadczący o chorobie całego organizmu. Pseudonauka daje tu popis. Gdy guz rośnie, gdy choroba postępuje, medycyna alternatywna jako jedyna terapia, nie wyznacza szans bez opcji konkretnych, jakim jest operacyjność, protokoły chemii, czy radio.
Gdyby jeszcze komuś przyszło na myśl, że przecież są ludzie, którzy opowiadają jak wyleczyli się: wit C, amigdaliną, detoksykacją cieciorką, olejem, czy samymi dobrymi myślami a potem okazuje się, że nie było nawet biopsji, więc skąd pewność, że w ogóle był złośliwy? Historie ubarwiane przez lata, zasłyszane. U innych, że było jednak konwencjonalne (to taki drobny szczegół) przecież to wspomagacz gra główną rolę, albo to, co spotykam najczęściej - brak szczegółów choroby i brak dokumentów medycznych potwierdzających opowieści ktosia.
A dowody ?Są...anegdotyczne, efekt placebo i inne zjawiska nadprzyrodzone. Ciężko polemizować z czyjąś wiara ale słono się płaci...życiem a tu chodzi o dziecko.
Eksperymentować możemy sami na sobie.
Mam nadzieję, że wiele osób obejrzy materiał.
Myśląc o ratowaniu życiu a powikłaniach po chemioterapii, w którą stronę jest ciężej ?
Odpowiedz jest tylko jedna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz