To był wyczerpujący dzień, mogę powiedzieć z całą pewnością, że nie lubimy poniedziałków...
U kardiologa problem z przepływem, nic jednak, co wymaga innego leczenia niż obserwacji na tą chwile. Potem chemia - teraz walczymy z gorączką, 37,8 jeśli nie przekroczy 38, nie jedziemy na oddział ale zbijać jej nie wolno. Udało się nie zakładać sondy, to ile Adaś przez bóle kostne, niestety typowe powikłanie po vinkristinie schudł do piątku, można było w łyżkach liczyć co zjadł, udało się nadrobić w weekend. Dokąd nie straci 10% wagi bez sondy będziemy. Jesteśmy na morfinie i będzie to jedyny przeciwbólowy, który możemy stosować, który działa przy tym bólu, wiec nadzieję mam wielką, że uda się przez 4 dni najgorsze po wlewie, największy ból przetrwać. Strzykawki w pogotowiu byleby płyny przyjmował i nerki prawidłowo pracowały.
Neutrofile po ostatniej chemii na poziomie 1,1 przy 0,5 czeka nas antybiotyk. Odpowiedzialne za odporność komórkową, poniżej 0,5 grozi posocznicą neutropeniczną. I tak do kolejnego poniedziałku, gdzie przed następnym wlewem czekają nas testy na szybkość przesączania kłębuszkowego nerek GFR.
Nie ma piękna dla mnie przy Twoim bólu synku. Tracisz włoski i ja swoje zetnę, nie czas na warkocze... na Twój uśmiech jedynie najpiękniejszy. Najprostsze chwile najszczęśliwsze. Tak bardzo cieszy Cię życie!!
Czuwamy, musimy przetrwać, przeżyć tą chemię...
Dziękuję, że Jesteście...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz