środa, 11 lutego 2015

Nie mamy więcej niż dwa tygodnie, by rozpocząć leczenie...


Po konsylium w Great Ormond Hospital w Londynie, zadecydowano o rozpoczęciu chemioterapii. Potwierdzono szmery w serduszku -skierowanie pilne do kardiologa. Adaś nie skarży się na ból, nie wymiotuje, ale nie jest już tak sprawny fizycznie jak jeszcze miesiąc temu. Powiększająca się wciąż zrenica oka lewego, nie reagująca na światło jak oczko prawe, przypomina o tykającym zegarze w jego główce. Czekamy teraz na wynik rozmów Proton Therapy Center z naszymi onkologami. Stosujemy dietę low carb, produktów wyłącznie organicznych, w tym olej konopny, codziennie wyciskane przez nas soki owocowo-warzywne. Jak szklanka życia, naprzemiennie błonnika żurawinowego i aronii, chlorella, spirulina, ekstrakty z pestek moreli, vilcacory, grzybków reishi, shitake i owoców grawioli (preparat ProSelect) wszystko, co miało powodować apoptozę guza, co kogoś, gdzieś tam w świecie wyleczyło i głosił cud specyfik i terapię, przy szybkim wzroście Adasiowego guza stało się placebo.

Dostałam dzisiaj przesyłkę, nikt się nie podpisał. Nowennę Pompejańską wraz z różańcem i słowa na sercach wypisane:

" Wiem, że tak jest nam ciężko, wiem, że kiedy przychodzi taki moment, że już nic prócz wiary nam nie pozostaje. To tak trudno uwierzyć, że będzie dobrze.
Przesyłam wam coś od serca, coś, co mi pomaga. Ściereczkę z wizerunkiem Matki Boskiej. Przywiozłam z Medugorje, z olejem, który wycieka z rzezby Pana Jezusa. Gdy boli, proszę przyłożyć, ukoi ból...gdy słowo wierzę zanika, gdy pojawi się strach...
Z całego serca samych pozytywnych chwil ".

Bardzo dziękuje nieznajomej, za ten podarunek. Za pokrzepienie po ciężko zaczynającym się tygodniu.

Błagalnie o życie, dziękczynnie za każdy dzień, który mamy.

Walczymy dalej...





                  Adaś wiosną 2013 roku...                                    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz