Może dobrze robi człowiekowi, jeśli od czasu do czasu upadnie, gimnastykuje psychikę, byle nie potłukł się na kawałki. Przekonanie o tym, że będzie dobrze i ile nadziei niosę, nie wpłynie na wynik drogi przez chorobę.
Nie jest dobrze wciąż spadać a tak wyglądają nasze rezonanse. Gdy roznosi Cię gniew ale trzeba być spokojną, przy realnej pochyłej jakiej doświadczamy.
Potykamy się więc kolejny raz, gdy guz podwoił wielkość.
Zaczyna wypełniać miejsca po regresie guza wcześniejszym, wciąż bez obrzęku i efektu masy, dlatego odwlekamy agresywność i toksyczność leczenia na jeszcze gorszy czas.
Pozostaje odkryć w sobie olbrzyma, by przetrwać czekanie, przetrwać każdy dalszy trudniejszy punkt, by gdzieś dojść...
Koncentrując się na wyciskaniu dni i ulepszaniu, tego na co mamy wpływ. Dostrzec magię w najtrudniejszych sytuacjach życiowych, we wdzięczności chwil...
Słowa ciasne.
"Mogłabym to powiedzieć na około, używając pokręconych metafor i społecznie akceptowalnych słów...
ale po co, jeśli chcę tylko jednego
żebyś "wypierdalał" guzie, nic więcej"...